wtorek, 21 czerwca 2016

Konkubinat czy małżeństwo

Dla Maniki nie było wątpliwości - małżeństwo. Jeśli już myślała o rodzinie i wlasnych dzieciach nie wyobrażała sobie życia bez męża u boku. Nie! Nie prawda! Jako panienka powtarzała: Ja to zostanę panną do końca życia! Ku przerażeniu jej bliskich głośno wypowiadała to zdanie.
- Nie mów tak, bo do końca życia zostaniesz sama - słyszała od nich
Poważnie myślała o adopcji i samotnym wychowywaniu dziecka.
Wtedy niczym się nie przejmowała. Była młoda, rozpoczynała studia, nie chciała się z nikim wiązać. Obserwowała związki swych znajomych, czy to dziewczyn, czy chłopaków - nie widziała w ich związkach szczęścia. Zachowywali się jak małżeństwo z wieloletnim stażem. Było coś co ją raziło szczególnie. Takiej dziewczynie, która miała chłopaka nie było wolno wychodzić na spacery, spotykać się z innymi samcami. Nie chciała takiego życia i mówiła, że nie uznaje "chodzenia". Tak na prawdę bała się być uwiązana. Wiedziała, że pozna tego jedynego, ale nie wiedziała jak go rozpozna.

Konkubinat - w ogóle nie wchodzi w grę. Ludzie żyjący w konkubinacie mają wszędzie pod górę! A jak w związku pojawiają się dzieci za plecami słychać szepty: "Ona wychowuje bachory". I te spojrzenia, te ciągłe oskarżenia pod ich adresem. Brak zabezpieczenia na wypadek śmierci jednego z konkubentów. Brak dziedziczenia. A jeśli osoba jest katolikiem nie może przystępować do komunii świętej. Z czasem staje się to nie do wytrzymania. Odrzucona przez ludzi, obmawiana, odrzucona przez kościół - brama przed nią zamknięta. Niby - zięć, niby - wnuki...
Małżeństwo - przede wszystkim sakrament. Dla osoby wierzącej - katolika ma ogromne znaczenie. Rodzina. Dzieci. Dziedziczenie po śmierci jednego z małżonków. Po co komu suknia ślubna? Po co ten cały szum towarzyszący zaślubinom? A jednak jest w tym coś. W pewnej chwili swego życia każda dziewczynka marzy o białej sukni... O tej ceremonii podczas której Ona ślubuje jemu, a On jej, przed Bogiem. Ktoś by dodał, że dzieci otrzymują nazwisko i żona też. W konkubinacie dzieci też mogą przyjąć nazwisko po ojcu - matka decyduje, a ojciec dziecko uznaje przed urzędnikiem państwowym, a i własne nazwisko konkubina może zmienić na nazwisko partnera. Taki myk, by ludziom zamknąć usta. Ludziom, którzy dzieci wytykają palcami... dokuczają... Ranią konkubinę i jej potomstwo. Zwykle mężczyźni nie przejmują się szeptami innych. Na pozór się nie przejmują.

Co jest najważniejsze w związkach? Oczywiście wzajemne zaufanie, miłość, szacunek. Czy jednak małżeństwo? Tak. Bo warto, mimo wszystko.
Teraz już nie ma ograniczeń. Jeśli w związku nie układa się, małżeństwo rozpada się. Dochodzi do rozwodu. Z przerażeniem w oczach zauważam, że jeśli ktoś nie jest po rozwodzie to staje się to patologią! Brzmi jak paradoks. Ale coś co ma miejsce częściej staje się normą. Znak czasów. Kobiety już wiedzą, że nie muszą cierpieć tylko dlatego, że powiedziały sakramentalne Tak. Odchodzą. Dla pokolenia z czasów wojny rozwód w rodzinie był hańbą. Dla tego nieco młodszego pokolenia rozwód był niedopuszczalny. Ludzie masowo żyli w patologicznych rodzinach. Obecnie najważniejsze jest poszanowanie godności drugiego człowieka. Niestety ludzie zbyt pochopnie zawierają związki małżeńskie. Tak na prawdę nie znają się. Kiedy są tak zwanymi dochodzącymi jest między nimi super. Ale jak zaczynają ze sobą mieszkać dopiero wówczas wychodzi na jaw to co każdemu u partnera przeszkadza. Młodzi są niecierpliwi. Wolą się rozwieźć niż nad związkiem popracować. Każdy ma własne wartości. Każdy świat widzi przez pryzmat własnych doświadczeń. Tak trudno dwojgu ludziom żyć razem. Częściej ludzie żyją obok siebie. Części ludzi taki układ pasuje, jednak nie ma to nic wspólnego ze szczęściem małżeńskim/partnerskim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz